Jedną z ciekawszych rzeczy, którą zjadłem podczas swojego pobytu w Krakowie była „maczanka krakowska”. Coś, o czym nigdy wcześniej nie słyszałem i czego nie znajdzie się nigdzie indziej poza stolicą Małopolski (no, prawie).
Zobacz vlog z Krakowa i zasubskrybuj mój kanał na YouTubie
Na pierwszy rzut oka wygląda to jak kanapka z pulled porkiem. Prawda, wizualnie ją przypomina, ale z szarpaną wieprzowiną nie ma za wiele wspólnego. No dobra, jest to karkówka, świńska karkówka, ale przygotowuje się ją już całkiem inaczej. Cały myk z pulled porkiem polega na tym, że przez kilka godzin piecze się (zazwyczaj) łopatkę wieprzową w niskiej temperaturze. W przypadku maczanki krakowskiej mówimy o… rozgotowanej karkówce.
Poza mięsem mamy tu ogórka marynowanego oraz chrupiący boczek. Ten ostatni nie pojawia się jednak w każdej wersji maczanki – tych jest kilka, jeśli nie kilkanaście i każdy różni się właśnie dodatkami. Wszystko zamknięte w dość chrupiącej bułce.
Trudno się za tę kanapkę zebrać. Je się ją trochę jak „kebab na grubym”, czyli najpierw wyjadamy widelczykiem tyle, ile potrzeba, by później już spokojne wgryźć się w bułkę i poczuć wszystkie smaki na raz. Nie liczcie jednak na to, że przy pierwszym podejściu nic Wam nie wypadnie albo nie pocieknie – do tego trzeba lat doświadczeń.
TL;DR Dla tych, co lubią street food i jego lokalne przejawy. A jak jesteście z Krakowa, to już znacie.
Lokalizacja: św. Wawrzyńca 16, Kraków | fanpage
zakres cen: 10-20 PLN