Bistro Chrupiąca Kalarepa

Restauracja, która przeszła „Kuchenne Rewolucje” Magdy Gessler. Wyróżniającym motywem przewodnim lokalu jest kalarepa. W menu znajdują się różnorodne potrawy z wykorzystaniem tego warzywa, takie jak surówka z kalarepy, carpaccio z kalarepy i tradycyjna śląska zupa krem z kalarepy. Magda Gessler poleca również pielmieni oraz karkówkę. Wśród propozycji można znaleźć również pierogi, dania rybne oraz desery.

Polecam spróbować pielmieni z kaczym farszem, które są niezwykle soczyste i po prostu przepyszne. Doskonale komponują się z szarpaną kaczką i sosem kaczym z jabłkiem – to świetnie skomponowane i doskonale przyrządzone danie. Polecam także karkówkę zapiekaną z białymi warzywami. Mięso jest miękkie, dosłownie rozpływa się w ustach i ma wyjątkowy aromat. Podawana jest z puree z topinamburu i surówką z kalarepy podaną w kalarepie, która jest słodka z delikatnym posmakiem chrzanu. Doskonale komponuje się z całością. Bardzo miło wspominam wizytę w Chrupiącej Kalarepie!

AHAAN Thai Street Food

Najlepsze tajskie jedzenie, jakie jadłem poza Tajlandią. Nie tylko w Warszawie, nie tylko w Polsce – na całym świecie! Od wejścia czuję się jak na ulicy gdzieś w Bangkoku lub Chiang Mai – nie każdemu taka autentyczność wystroju pewnie się spodoba, bo niekoniecznie jest wygodnie. Knajpek stylizowanych na tajski street food trochę już w życiu widziałem, ale jeszcze w żadnym innym miejscu jedzenie nie smakowało tak bardzo jak jedzenie na ulicach tamtejszych miast.

Karta AHAAN mocno wyróżnia się na tle innych tajskich restauracji w Polsce. Nie ma pad thaia (jest tylko w dostawie i smakuje fantastycznie), nie ma curry w każdym kolorze, a z takich klasyków dostępnych wszędzie indziej jest chyba tylko zupa tom yum, która ze wszystkich próbowanych przeze mnie dań smakowała mi chyba najmniej. Co w zamian? Przede wszystkim khao soi – trochę zupa, trochę curry z kurczakiem i dwoma rodzajami makaronu. Albo pad kra pao – danie spotykane często w Tajlandii, w Europie o wiele rzadziej: mielona wieprzowina stir fry z jajem i bazylią holy. Uwielbiam też tutejsze kalmary w słonym karmelu i zielonym pieprzem, aromatyczną kiełbasę sai ua z galangalem i trawą cytrynową, czy laab – kwaśno-ostro-słoną sałatkę z wieprzowiną, a także som tam, inną kwaśno-ostro-słoną sałatkę, tym razem z zielonej papai. Menu się zmienia co jakiś czas i bazuje często na produktach, których nie znajdziecie w innych tajskich restauracjach w stolicy.

Jeśli mieliście okazje skosztować tajskiego street foodu na miejscu, to będziecie zachwyceni. Jeśli nie, to możecie być zawiedzeni brakiem najbardziej znanych w Europie klasyków. Niektórzy goście restauracji nie są też zadowoleni z dość luźnej obsługi – mi to odpowiada, ale ostrzegam, że kelnerzy raczej skracają dystans.

Lokal Vegan Bistro

Kultowe wegańskie bistro w centrum Warszawy. Karta jest krótka, ale kucharze regularnie wprowadzają nowe pozycje zależne od sezonu. Zawsze znajdzie się tu coś egzotycznego, tradycyjnego lub z rodowodem streetfoodowym. W menu gościły już takie pozycje jak kebab, banh mi, tatar, czy carbonara.

Ja miałem okazję spróbować największego hitu Lokal Vegan Bistro, który jest w ofercie niezależnie od pory roku, czyli wegańskiego odpowiednika schabowego z soi. Jest to bardzo dobre danie, ale nieco różni się w smaku, a zwłaszcza w konsystencji od klasycznego kotleta schabowego. Warto jednak się otworzyć i na takie doznania.

Culture Cafe

Mała knajpka w sercu Służewca, pieszczotliwie zwanego Morderem. Początkowo sądziłem, że jest to tylko kawiarnia – „cafe” w nazwie nie mogło się przecież wziąć znikąd. Rzeczywiście, kawa jest tutaj bardzo ważna – miejsce pracuje wyłącznie na ziarnach jakości speciality i oferuje zarówno kawę z ekspresu ciśnieniowego, jak i parzoną alternatywnymi metodami. Ale nie samym czarnym napojem to miejsce żyje – w menu są świetne śniadania, z wariacją nt. syrników na czele. Są to placki z ricotty i twarogu podane wraz z mascarpone i owocami. Były one szalenie smaczne i z tego, co słyszałem, jest to tutejszy bestseller. Poza tym w Culture Cafe funkcjonuje także karta popołudniowa, w której znajdziecie – najprościej mówiąc – dania kuchni autorskiej. Właściciele lokalu oraz kucharze pochodzą z Ukrainy i te wpływy widać w wielu pozycjach w menu, choć nie spodziewajcie się typowych, tradycyjnych potraw zza naszej wschodniej granicy. Wszystko utrzymane jest raczej w nowocześniejszym wydaniu.

Syrena Irena

Bistro w Warszawie, które specjalizuje się w kuchni polskiej. W menu znajdują się przede wszystkim pierogi, w wersjach na słono i na słodko, a każdy rodzaj pierogów można wybrać z różnymi okrasami. W ofercie można też znaleźć kilka polskich zup i przystawek. W skrócie: trochę taki nowocześniejszy bar mleczny.

Szczególnie polecam pierogi ze śliwką i palonym masłem. Mniej smakowały mi pierogi ruskie, po których oczekiwałem czegoś więcej. Odniosłem wrażenie, że Syrena Irena jest faktycznie takim barem mlecznym ubranym w ładne szaty, ale pod kątem smaku wcale z konkurencją nie wygrywa.

Trattoria Angelino Pasta Wino

Knajpka po Kuchennych Rewolucjach, którą Magda Gessler uznała za najlepszą włoską restaurację w całej Polsce. Miejsce jest niewielkie, dlatego zaleca się wcześniejszą rezerwację stolika. W menu znajdują się typowe włoskie dania, a także specjalne menu stworzone przez Magdę Gessler.

Podczas mojej wizyty w Trattoria Angelino Pasta Wino zamówiliśmy trzy różne rodzaje makaronów. Carbonara ze zwykłego menu była naprawdę dobra – porównywalna z tymi, które jadłem w Rzymie, choć sama pasta mogłaby być smaczniejsza. Capelli d’angelo, czyli makaron z cielęciną, był ciekawą opcją, aczkolwiek przy tym dość specyficzną, mocno mięsna i zdecydowanie nie dla każdego. Z kolei tagliatelle alla norma – makaron rodem z Sycylii – jak na mój gust za bardzo smakował pomidorami, a za mało bakłażanem. Właśnie przewagę tego drugiego warzywa pamiętam z Katanii – miejsca, z którego pochodzi ta pasta. Świetnym wyborem będzie także włoska zupa grzybowa – z dużymi kawałkami grzybów i bardzo mocno przyprawiona rozmarynem. Coś niesamowitego!

Na deser polecam tiramisu ze zwykłej karty – dominuje w nim bardzo kremowe mascarpone, w którym można się zatopić. Cannolo to kolejny świetny wybór – chrupiąca rurka i przepyszny krem, tym razem z ricotty. Moim zdaniem desery były lepsze niż dania wytrawne i to one są prawdziwymi gwiazdami posiłków w Angelino Pasta Wino.

Bar Mleczny Familijny

Coś dla tych, którzy szukają taniego jedzenia w samym centrum Warszawy. W „Familijnym” znajdziecie bardzo szeroką ofertę dań kuchni domowej, niestety mają one bardzo nierówny poziom. Najlepszą rzeczą tutaj są naleśniki z serem, które smakują jak te w Polnym Barze Mlecznym. Z kolei smak zupy pomidorowej czy zestawu obiadowego z kotletem mielonym pozostawiał wiele do życzenia. Obok Baru Bambino w „Familijnym” utrzymano chyba najbardziej stereotypowy wystrój i klimat charakterystyczny dla tego typu miejsc. Z tego powodu będzie to – mimo nierównego jedzenia – jedno z najlepszych miejsc, by pokazać obcokrajowcom całość doświadczenia związanego z barami mlecznymi.

Bar mleczny Lindleya 14

Jeden z najlepiej ocenianych barów mlecznych w Warszawie. Znajdują się tutaj dania kuchni polskiej oraz sezonowe przysmaki, takie jak szczawiowa czy kapuśniak z młodej kapusty. W menu znajdziemy dania mięsne, bezmięsne, rybne, pierogi, naleśniki, placki ziemniaczane i makarony. Tutejsze porcje są naprawdę ogromne, weźcie to pod uwagę przy składaniu zamówienia – jedno danie może naprawdę wystarczyć! Polecam szczególnie schabowego, który jest soczysty i smaczniejszy niż w innych barach mlecznych. Dodatki do niego też są świetne. Mocno wypchane farszem pierogi ruskie i domowa zupa pomidorowa z makaronem są również godne polecenia.

Polny Bar Mleczny

Miejsce otwarte w 2019 roku, które szybko stało się jednym z najpopularniejszych barów mlecznych w centrum Warszawy. W menu znajdziemy bogaty wybór śniadań, w tym słynną zupę mleczną, różnorodne dania mięsne, rybne, pierogi, kluski, knedle i kopytka. Jednak to świeżo przygotowywane naleśniki ze słodkim twarożkiem okazały się prawdziwym hitem. Zupa pomidorowa była słodka z nutą kwaśności, idealna na pobudzenie apetytu. Polecam również kotleta mielonego, który był soczysty i podany z pysznymi ziemniakami oraz marchewką z groszkiem.

Żółty Słoń

Książkowy przykład przerostu formy nad treścią i przekombinowania. Żółty Słoń uchodzi za jedną z najlepszych restauracji z autorską kuchnią wykwintną w Kielcach, dla mnie był zaś dość niesmacznym doświadczeniem. Odniosłem wrażenie, że szef kuchni restauracji chciał mieć w karcie wszystko to, co w życiu próbował lub o czym wręcz tylko usłyszał. Doprowadziło to do momentami wręcz absurdalnego kolażu smaków i inspiracji kulinarnych w ramach pojedynczych dań. Nawet w kuchni fusion wszelkie połączenia powinny mieć jakieś uzasadnienie. Z plusów: naprawdę smaczne mięso w każdej z próbowanych potraw. Im bardziej klasyczna pozycja z karty, tym smaczniejsza – warto tym się kierować przy wyborze dań, jeśli mimo wszystko trafilibyście do Żółtego Słonia.